Archiwum kwiecień 2004


lepiej..
29 kwietnia 2004, 13:37

już powoli zaczynam dochodzić do siebie, tzn. nic takiego sie nie stało, ale czasem mam stany "załamki"...jest to bardzo męczące, z różnych względów..za niedługo przyjdzie Asia, po hefty....nie wiem czy zrozumiałam jedną rzecz...potem ide na Maryjki...wczoraj gadałam z Żanetą...coś trza zrobić z tym placem..eh....nie jest źle, ale może być lepiej:-)

nic sie nie dzieje...
28 kwietnia 2004, 14:15

próbuje wykombinować jak by tu sie wyrwać do Pati na impre...hmm....walić!...humor mam troche lepshy, ale tylko troche...zaraz ide na choor i bendem śpieeewać..buhhahhhahhhahhh...a raczej wyyyyyyyć......:p.......................nie chce mi sie pisać.......bueh.kiepski nastrój i chuj...czy huj..jak tam kto woli...

kurwa już nie moge, normalnie kurwa nie...
25 kwietnia 2004, 14:13

normalnie to mi sie kurwa nie wiem co mi sie kurwa chce..nic mi sie kurwa niechce....przed chwilą wróciłam se kurwa z Auchana i kupiłam se rolki, byłam ze starshymi więc kurwa nie mogli chociaż raz sie kurwa do porządku jebana kurwa mać zawrzyć te swoje kurwa ryje..normalnie nie mogli...chcieli mi kupić kurwa ochraniacze, bo niby nie umiem kurwa jeździć!!!!!!nosz kurwa jak mnie to nie wkurwiło, jak nie zaczełam im pierdolić że umiem, to sie starshy kurwa już zamknął i tyle, ale staro dalej pierdoliła że se kolana pozajerzdżam i td. kurwa to są moje kolana! trudno, jak se je rozjebie to se je rozjebie! i huj! i kurwa nie bydziecie płacić mi kurwa 30 zeta za jakieś jebane ochraniacze, których kurwa nie byda nosić! normalnie kurwa to teraz tak przejebanie mi sie chce klnąć ża jakbym przestała to by mnie chyba kurwa rozjebało na miejscu...ożeszty....bueh;( wczorej sie normalnie...wycierałam naczynia i zaczełam ryczeć, normalnie bez powodu, płakałam przez ok. 2 min...żałosne ale później sie lepiej czuje..płacz pomaga...aha i kurwa jeszcze padają że se byda sama płacić tysiaki za leczenie jak sie wyjebie..i huj! kurwa co ich obchodzi moje pierdolone zdrowie!....buheh, teraz też kurwa rycze, dobrza że ich nie ma i se pojechali do jakiegoś pierdolonego Obi kurwa kupić mi jakieś jebane panele...czemu oni mi to kurwa robią ?! czemu oni sie o mnie martwią ?! czemu oni to robią...wszystko...ja na to kurwa nie zasługuje!! jeszcze kilka razy tak, i sie kurwa chyba zajebie...jeszcze Angela i jej pierdolone teksty że jej nie lubie i w ogóle...ty mnie kurwa nie lubisz, a nie ja ciebie..nawet sie dzisiaj ze mną nie pożegnałaś, a ja głupia i pojebana, czekałam aż zejdziecie na dół...ide po chusteczka...kurwa dzisiaj to mi płacz chyab nie pomoże...kurwa jeszcze ten ciulaty kaszel!!!...KURWAKURWAJ+KURWAKURWAKURWA.......jeeeeenyu........jestem pojebana kurwa i jak ja mam być normalna w takich warunkach.....kurwa już sie tak ciulato czuje że nawet gdyby mnie ktoś teraz "poczęstował" fajką, to bym mu poiwiedziała spierdalaj, idź sie sam skurwielu truj! i huj z tobą! poison....

siedział na ławce....
23 kwietnia 2004, 14:19

siedział na ławce...wiadomo kto...ten cały gościu...normalnie..ah....szkoda słów...pogodziłam sie z Angelą i Asią...Pati zaprosiła mnie na kolejną impre, z okazji " Wejścia do unii " buhaha...trza mieć jakieś argumenty!...po południu zamierzamy z Angelą iść sie przejść na lody, Skałke i może jeszcze gdzieś, ale to sie zobaczy ...:)....a teraz muza na fool i jazdha!!!! WEEKEND!!!!

dlaczego ?!
22 kwietnia 2004, 16:05

czemu wy mi to robicie ? co ja wam takiego zrobiłam ?? czym ja sobie na to zasłużyłam ??? dlaczego mnie tak traktujecie...najpierw niby wszystko okey, potem znowu Sapkowski, cisza... Ligoń.." ok. już nie będziemy"...cisza...i odchodzicie:( może wam to nie przeszkadza ( albo po prostu ja to robie), ale mnie to boli, tak, boli i to bardzo...wtedy sie czuje tak jakbyście nie były moimi przyjaciółkami, tak, jakbym was w ogóle nie znała...teraz już wiem (kiedyś już też tak było) jak sie czuje Klimaska...bez przyjaciół...bez kogoś "bliskiego"...któremu można powiedzieć wszystko....ale, który później odchodzi....i może już nie wrócić..nigdy...(chodzi mi  m.in. o to że Ligoń [bo dla mnie są marne szanse abym mogła sie do niego dostać] mnie od was oddzieli, odizoluje, że ja albo wy już nie będziemy miały czasu na spotkania, rozmowy...sms-y ?)...i ta przkrość rani w niewidoczny dla innych sposób...nawet nadzieja przestała mnie wspierać...praktycznie całkowicie odeszła...jeszcze 1,5 roku i ...koniec..nie wierze żeby potem coś jeszcze zostało....po prostu..the end.