Archiwum lipiec 2005


3o0notka/Pociąg
08 lipca 2005, 09:05

PoCiĄg " ŻyCiE "


Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem:
składającą się z wsiadania i wysiadania,
naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami 


Rodząc się, wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi myślimy być zawsze podczas naszej podróży: naszych rodziców.
 

Niestety,
prawda jest inna.

 Oni wysiadają na jakiejś stacji pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa. 

Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne.

 
Przybywają nasi bracia, przyjaciele i cudowne miłości

Wśród osób, które jadą tym pociągiem, będą takie, które robią sobie zwykłą przejażdżkę;


Takie, które wywołują w podróży tylko smutek...

Oraz takie, które
krążąc po pociągu będą zawsze gotowe do pomocy potrzebującym
 

Wielu wysiadając pozostawi ciągłą tęsknotę...
 
inni przejdą tak niezauważenie, że nie zdamy sobie sprawy, że zwolnili miejsce.


Ciekawe jest,
że niektórzy pasażerowie,
którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego.

Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie,
bez nich.

Oczywiście,
nic nam nie przeszkadza,
by w trakcie podróży porozglądać się
-choć z trudnością -
po naszym wagonie
i dotrzeć do nich...


Ale niestety, nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę.  


Nie ważne; ta podróż właśnie tak wygląda:
pełna wyzwań, marzeń, fantazji,
oczekiwań i pożegnań...
Ale nigdy powrotów.
A zatem, odbyjmy naszą podróż w możliwie najlepszy sposób.


Próbujmy zawierać znajomości z każdym pasażerem szukając w każdym z nich ich najlepszych cech.


Pamiętajmy, że zawsze w jakiejś chwili w podróży oni mogą bełkotać i prawdopodobnie będziemy musieli ich zrozumieć…


Ponieważ nam również wiele razy będzie plątać się język, i będzie ktoś, kto nas zrozumie.


Wielka tajemnica na końcu polega na tym,
że nigdy nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy,
ani gdzie wysiądą nasi towarzysze,
ani nawet ten,
który zajmuje miejsce
 przy naszym boku. 

Zastanawiam się,
czy kiedy wysiądę z pociągu,
poczuję nostalgię...
Wierzę, że tak.
 
Oddzielić się
od niektórych przyjaciół,
z którymi odbywałem podróż
będzie bolesne.
Pozwolić,
by moje dzieci pozostały same, będzie bardzo smutne.
Ale chwytam się nadziei,
 że kiedyś przybędę na stację główną i zobaczę
jak przybywają z bagażem,
którego nie posiadali przy wsiadaniu. 


Uszczęśliwi mnie myśl,
że współpracowałem
przy tym,
by ich bagaż
rósł i stawał się
bardziej wartościowy.


Mój przyjacielu, sprawmy, by nasz pobyt w tym pociągu był spokojny i wart starań.

Róbmy tak, by gdy nadejdzie chwila wysiadania, na naszym pustym miejscu pozostała tęsknota i miłe wspomnienia dla tych, co kontyuują podróż.


Tobie, gdyż jesteś częścią mojego pociągu, życzę... 
¡¡¡Szczęśliwej podróży!!!

P.S. Wyruszam w podróż (bynajmniej nie pociągiem tylko samochodem) nad Morze "nasze" morze, a następnie do Jaworzynki-Zapasieki n rekolekcje od 29, w tym czasie przyjadę na 1 dzień do Świętochłowic się wypakować i spakować ponownie, więc narazie się nie spikniemy...najszybciej to 15 sierpnia ....no ale w końcu: "Co nas nie rozdzieli, to nas wzmocni." =)
Aha, i jakby ktoś nie zauważył, to siem teraz szczycem - mam 300 notkę =P
PoOzDrOwIoNkA DlA WSZYSTKICH (bez wyjątków) I życzę WAM Śliczniusich Vakacjonek i duuużo duuuużo SłOnEcZkA !!! =*

p!osenka
07 lipca 2005, 15:55

Ciemna strona miasta - Przepraszam Cię

I
Jak sama wiesz, spotkaliśmy się przypadkiem to był zwyczajny, słoneczny, ciepły dzień. Chcieliśmy potem, chcieliśmy potem razem być ty snułaś plany, na wieki już razem my. Gorące usta twe obsypane w pocałunki, jak nocne niebo, gdy zapadał zmierzch. Było tak dobrze, tak blisko było ciało twe, ja uwielbiałem obok ciebie budzić się. Jeszcze pamiętam chwilę, kiedy ja i ty. W świeżej pościeli przytulamy mocno się. Lecz nie wiem, jak co kiedy no i gdzie, w którym momencie zjawiła ona się. Ciebie nie było wzywał cię rodzinny krąg, a gdy wróciłaś zastałaś mnie razem z nią, widziałem łzy, które raniły także mnie i zimny głos, co wciąż odpychał mnie.

Ref:
Przepraszasz mnie za miłość, która kończy się, przepraszasz za zranione serce moje wiesz, że nigdy nie odzyskasz mnie. Na zawsze już beze mnie będziesz ty.

II
Biegłem za tobą, tak bardzo chciałem złapać cię, powiedzieć coś, co może przykryć chwile złe. Wbiegłem na peron, nie widzę ciebie nigdzie już. Pociąg odjechał rozmyły się moje sny. Rozmyte sny, zburzony cały świat. Ja jestem sam, ty sama jesteś gdzieś tam. Patrzę na niebo, co kryje słodkie usta twe, ja nie zapomnę, ja nie zapomnę nigdy cię. Oglądam teraz nasze stare fotografie. Wspomnieniem jestem tych pięknych słonecznych dniach. Wszędzie dookoła, dookoła jeszcze zapach twój. W białej pościeli widzę ciebie znów. Może to chore, ale żałuje ja, przepraszam, że zabrałem ci twój cenny czas. Wiem teraz, że nie godzien byłem ciebie. Przepraszam ja, przepraszam dziś ciebie.

Ref:
Przepraszasz mnie za miłość, która kończy się, przepraszasz za zranione serce moje wiesz, że nigdy nie odzyskasz mnie. Na zawsze już beze mnie będziesz ty.

Londyn.....=(
07 lipca 2005, 14:38
gdy tylko usłyszałam słowo Londyn, zaraz na myśl przyszły mi dwie rzeczy "znowu się zaczęło" i " moja kuzynka jest w Anglii" ( to drugie na szczęście nie jest aktualne, bo przyjechała na wakacje do Polski, ale chociaż mieszka ok. 40 km od Londynu, to jednak jest strach...
=(
info:
Rzecznik pogotowia ratunkowego mówi o "wielkiej liczbie ofiar" w "siedmiu zajściach", do których doszło w czwartek w Londynie.

Kilkoma stacjami londyńskiego metra wstrząsnęły w czwartek przed południem silne eksplozje. Chwilę później nadeszły informacje o wybuchach w trzech autobusach w centrum Londynu. Są zabici i ranni. Brytyjska policja poinformowała, że w Londynie doszło do co najmniej sześciu eksplozji.

Według telewizji ITV, ofiar śmiertelnych jest co najmniej 20. Reuter informuje, powołując się na źródła medyczne, że na stacji metra Aldgate jest co najmniej 90 ofiar - zabitych i rannych. Świadkowie widzieli tam zalanych krwią ludzi, wychodzących i wynoszonych z metra.
Brytyjski minister spraw wewnętrznych Charles Clarke powiedział, że wybuchy w Londynie spowodowały "straszliwe obrażenia".

Rzecznik brytyjskich konserwatystów Alan Duncan powiedział, że eksplozje to "wielki zamach terrorystyczny".

Unijny komisarz ds. sprawiedliwości i bezpieczeństwa Franco Frattini oświadczył, że londyńskie wybuchy "są tragicznym potwierdzeniem, iż terroryzm po raz kolejny uderzył w Europę".

Całą sieć londyńskiego metra jest sparaliżowana. Zablokowanych jest też wiele ulic w centrum Londynu.

Mimo chaosu w stolicy, premier Tony Blair - gospodarz szczytu G-8 - zdecydował się pozostać w szkockim Gleneagles - powiedział jego rzecznik. Blair ma wkrótce wygłosić oświadczenie.

Rzecznik brytyjskiego Scotland Yardu zaapelował do londyńczyków, aby - w związku z serią wybuchów w metrze i w autobusach - powstrzymali się na razie od korzystania z prywatnych i publicznych środków transportu.

Jednostki armii brytyjskiej wkroczyły do centrum Londynu - podała stacja Sky News. Mają one zapewnić porządek i bezpieczeństwo na centralnych placach Londynu po serii eksplozji w metrze i autobusach.

BBC podała, że w Londynie w czwartek nastąpił całkowity zator na liniach telefonii komórkowej.

Tłumaczy to faktem, iż po eksplozjach każdy, kto ma w mieści krewnych i przyjaciół, próbuje się z nimi skontaktować.


Przed chwilą widziałam w TVN 24 jak reanimowali człowieka......brak mi słów =( i coraz więcej ofiar [']['][']['][']['][']['][']['][']['][']['][']['][']['][']['][']['][']

OpOwiAdAnkA
06 lipca 2005, 12:46

Poniżej zamieściłam kilka ciekawych, króciutkich  opowiadań, których sentencja może niektórym pomóc w życiowym postępowaniu ...

trzej synowie

Trzy kobiety szły do studni, aby zaczerpnąć z niej wody. Na kamiennej ławce, w pobliżu fontanny, siedział starszy człowiek i przysłuchiwał się ich rozmowom. Każda z kobiet wychwalała swojego syna.

- Mój syn - mówiła pierwsza - jest tak zwinny i bystry, że nikt nie jest w stanie mu dorównać.

- Mój syn - mówiła druga - śpiewa jak słowik. Nie ma nikogo na świecie, kto mógłby poszczycić się tak pięknym głosem, jak ona.

- A ty, co powiesz o swoim synu? - zapytały trzecią kobietę, która nic nie mówiła.

- Sama nie wiem, czy mogę powiedzieć coś niezwykłego o moim dziecku - odpowiedziała tamta. Jest dobrym chłopcem, tak jak wielu innych. Nie robi jednak nic specjalnego...



Kiedy dzbany były już pełne, kobiety skierowały się w stronę domu. Podążył za nimi również starzec. Naczynia były ciężkie i ramiona kobiet uginały się od wysiłku. W pewnym momencie zatrzymały się, aby móc trochę odpocząć. Podbiegło wtedy do nich trzech młodzieńców. Pierwszy rozpoczął natychmiast jakieś widowisko: oparł dłonie na ziemi i zaczął wywijać koziołki, wierzgając nogami w górze, a potem zaczął wykonywać salta. Kobiety przyglądały mu się z zachwytem:

- Ach, jaki zręczny!

Drugi chłopiec zaraz zaintonował jakąś piosenkę. Głos miał tak piękny, jak słowik! Kobiety przysłuchiwały mu się ze wzruszeniem w oczach:

- Ach, cóż to m anioł!

Trzeci z chłopców podszedł w stronę matki, zarzucił na siebie ciężką amforę i zaczął ją dźwigać przy jej boku. Wtedy kobiety zwróciły się do starca:

- Co powiesz o naszych synach?

- O synach? - zawołał ze zdziwieniem starzec.

Widziałem tylko jednego!

koń

Kalif z Bagdadu, imieniem Al-Manum, posiadał w swojej stadninie pięknego konia. Inny z kalifów, imieniem Aman, kupiłby go za każdą cenę, a nawet zamienił na stado wielbłądów. Ponieważ Al-Manum nie chciał konia sprzedać, dlatego Aman postanowił go zdobyć podstępem.
Aman siedział na skraju drogi przebrany za żebraka. Al-Manum był człowiekiem dobrym i pobożnym, zatrzymał więc konia przed żebrakiem.
- W jaki sposób mogę ci przyjść z pomocą? – zapytał.
- O biada mi! Zginę z głodu. Od kilku dni nic nie miałem w ustach, nie mam siły, żeby wstać z ziemi!
Al-Manum pomógł wstać żebrakowi i posadził go na swego konia. Przebrany za żebraka Aman tylko czekał na taką chwilę -jednym ruchem ręki wprowadził konia w galop.
- Oszukałeś mnie! Ukradłeś mi konia! Posłuchaj, mam prośbę do ciebie! - krzyczał Al-Manum.
- Co takiego sobie życzysz?
- Nie opowiadaj nikomu w jaki sposób wszedłeś w posiadanie tego konia!
- Dlaczego mam nikomu nie opowiadać?
- Bo być może pewnego dnia na skraju drogi będzie siedział człowiek rzeczywiście potrzebujący pomocy, a ktoś – znając twoją historię-nie udzieli mu jej, lecz pojedzie dalej.

zaufanie

W nocy zapalił się nieoczekiwanie dom. Rodzice uciekając w popłochu, nie zauważyli, że ich najmłodsza pociecha gdzieś się zawieruszyła: pięcioletni chłopiec w ostatniej chwili uciekł na poddasze.

Teraz, gdy cały dom stoi już w płomieniach, wszelka pomoc z zewnątrz nie ma żadnych szans. Nagle na górze otwiera się okno, staje w nim dziecko i woła rozpaczliwie o ratunek. Ojciec rozkazuje krótko:
- Skacz!
Chłopiec jednak widzi tylko dym i płomienie, boi się, ale słysząc głos ojca, odpowiada:
- Tatusiu, ja cię nie widzę!
Ojciec na to krzyczy z całych sił:
- Ale ją cię widzę, to wystarczy; skacz!

I chłopiec skoczył prosto w ratujące ramiona ojca.

Często tak zdarza się w naszym, życiu, że nie potrafimy wykonać zdecydowanego kroku do przodu, że nie potrafimy radykalnie zmienić swojego życia, choć czujemy takie przynaglenie ze strony Boga. Dlaczego zapominamy wtedy, że On czuwa nad tym, żeby nic złego się nam nie stało?

Może to do Ciebie Bóg mówi dzisiaj: "Ja Cię widzę, to wystarczy; skacz!"...

12 róż

Pewnego dnia młoda kobieta otrzymała 12 róż z bilecikiem, na którym napisano: "Od osoby, która cię kocha." Nie było jednak podpisu.

Kobieta nie była zamężna, jej myśl pobiegła więc do mężczyzn jej życia: do dawnych sympatii, do nowych znajomych. "Może to matka i ojciec? Jakiś kolega z pracy?"
Zrobiła w myśli listę ewentualnych osób.

Wreszcie zatelefonowała do swej przyjaciółki, by ta pomogła rozwiązać zagadkę.
Jedno zdanie przyjaciółki nagie podsunęło jej myśl.
- Powiedz, to ty przysłałaś mi te kwiaty?
- Tak.
- Dlaczego?
- Gdyż ostatnio, gdy rozmawiałyśmy, byłaś w czarnym humorze. Chciałam, byś spędziła jeden dzień, myśląc o wszystkich osobach, które ciebie kochają.

Ty też pomyśl o osobach, które Cie kochają...

Dwaj przyjaciele

Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie i rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Była to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali w obozie, chronionym przez lotnictwo.
Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz, by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga posuwali się naprzód przez całą noc. Rankiem dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant.
- Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.
Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosiegnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.
- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.
- Tak - wyszeptał Frank - gdyż przed śmiercią Ted powiedział: "Wiedziałem, że przyjdziesz".


why we can't fly ?
05 lipca 2005, 20:09

heh, iQligentny texciq =P co, nie ??

byłam wczoraj na zebraniu w my sqll no i, oniemiało mnie....w sumie wiedziałam i byłam przygotowana na to że nikogo nie będe znała w klasie, ale spoko....a więc zacznę od początq:
był piękny, słoneczny dzień - poniedziałek...=P.... dryngłam se do Alika, żeby ze mną pojechała do Chorzowa na zebranie no i git's...weszłyśmy do szkółki i zobaczyłyśmy kilka znajomych twarzy, np. Łotka, Weronike Ulke, i jeszcze kilka osób których nazwisk nie znam i...Jugowca co mnie maxymalnie szokło, bo jak byłam z Asią w Śniadeckim, to był tam na liście uczniów którzy będą tam chodzili już do budy (tzn. na liście przydzielających do klas).... hmmm, no i sie tak zastanawiamy z Alą co on tam robił, no ale narazie ok..."profilowce" powchodziły do poszczególnych klas, Asik, ja mam tam, w tym budynku gdzie gotowali, na drugim piętrze w sali nr 46 ;) no i ja tak patrze a on też idzie do tej klasy, my (z Alą) w jeszcze większym szoku, bo w ogóle go nie było na liście jak patrzałam, ani na przyjętych ani na rezerwowych - później jakoś tak zwątpiłyśmy w to że to on jest i że poprostu mamy jakieś przedziwnaczone schizy ='P baka zaczęła czytać liste obecności (niestety nie poznałam jeszcze swojej wychowawczyni - co za szkoda =( ale szkoda że nazwiska nie były ułożone alfabetycznie, bo tak nie wiem który mam nr w dzienniq =( gdzieś tam mnie w środku przeczytała... miałam taki sters , że myślałam iż mnie kobita w ogóle nie przeczyta, tak więc nawet nie zwróciłam uwagi jakie kto ma nazwiska na jaką literę... nie przeczytała Pawła, więc pomyślałyśmy, że to chyba jednak nie jest on....babka sie spytała czy kogoś nie przeczytała....no i pado Jugowca ojciec że jego - my tam sie z Alą pulali w rogu jak nie wiem co, później baba powiedziała że nie ma go na liście i żeby poszli se to z dyrkiem obgadać....no jak wrócili to powiedzieli że tam sa na liście no i ich pani dopisała, ja banana na twarzy bo znam przynajmniej jedną osobe