(...)
05 lipca 2005, 12:23
Zbigniew Matyjaszczyk
Ona - płacząca
Nie płacz Wierzbo
lustra staw rozpierścienia łzy twe tęskne
i zanosi je na brzeg
Kaczy puch łabędzi piór
jakże pięknie
jakże pięknie
Pnącza rąk obejmą pień
zwinnie wokół się obrosną
przylgną ciałem cichych łąk
nie pozwolą nocą zasnąć
Zazielenią wierzbią chęć
w głębię wcisną się konaru
wbluszczą swą odmienną płeć
pozostaną aż do rana
W stawie świt obmywa twarz
pluszcze bluszczem wiatr ospale
nie ma Wierzba tęsknych łez
choć płaczącą zwą ją stale.
Ciągle, jeszcze, więcej
Tak piekielny jest ten żar osobliwie palących warg
aż się w ustach topi smak
lawą śliny wcieka w krtań
więzi krzyk zachłanny tak
wydostania się na świat.
Miłość -
ta roznieca gwiezdny szlak w pocałunku istny czar
barwi otchłań w karmin słów
rozgorzałych ognia tchem
spala już przygasłą treść
nowe życie wkłada w cierń.
Płomień -
daje wieczny ból aż się wżera w skórę ciał
ostrzem swych języków tnie
pieszczotliwie liże kark
zachłannością duszę żre
na źrenicy toczy blask.
Ciągle chce
jeszcze chce
więcej chce
dobrze tak...
Dodaj komentarz