Archiwum 24 czerwca 2004


Obława =) Jacek Kaczmarski
24 czerwca 2004, 14:07

Jacek Kaczmarski =) Obława

Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał I spały wilczki dwa, zupełnie ślepe jeszcze Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał Łeb podniósł, warknął głucho, aż mną szarpnęły dreszcze Poczułem wokół siebie nienawistną woń Woń, która burzy wszelki spokój, zrywa wszystkie sny Z daleka ktoś, gdzieś krzyknął krótki rozkaz: goń! I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy! Obława, obława na młode wilki obława Te dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowane Krąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawa I ciała wilcze kłami gończych psów szarpane! Ten, który na mnie rzucił się, niewiele szczęścia miał Bo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany Gdym teraz ile w łapach sił przed siebie prosto gnał Ujrzałem młode wilczki na strzępy rozszarpane Zginęły ślepe ufne tak, puszyste kłębki dwa Bezradne na tym świecie złym nie wiedząc, kto je zdławił I zginie wilk-przewodnik, choć życie dobrze zna Bo z trzema na raz walczy psami i z ran trzech naraz krwawi Obława... Wypadłem na otwartą przestrzeń pianą z pyska tocząc Lecz tutaj też ze wszystkich stron zła mnie otacza woń A myśliwemu, co mnie dojrzał już się śmieją oczy I ręka pewna niezawodna podnosi w górę broń Rzucam się w bok i na oślep gnam, aż ziemia spod łap pryska I wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpuje Biegnę, słyszę jak on klnie, krew mi płynie z pyska On strzela po raz drugi, lecz teraz już pudłuje Obława... Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las Lecz ile szczęścia miałem każdy mi to przyzna Leżałem w śniegu jak nie żywy długi, długi czas Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy I giną ciągle wilki młode na całym Bożym świecie Nie dajcie zedrzeć z siebie skór, brońcie się i wy O, bracia wilcy brońcie się nim wszyscy wyginiecie Obława...
ostatni dzień budy!!! spędzony w ...Bytomiu:D...
24 czerwca 2004, 13:58

dzisiaj byłyśmy w Bytomiu, z Angelą ( na baji;) było spoxi, futrowałyśmy gołąbki słonecznikiem (poszła cała paczka i jesio im było mało), jadłyśmy lody włoskie, byłyśmy w Macdonald'sie na sheiq=)<lol> i na tej a'la wolce qpiłyśmy sobie, tzn. ja qpiłam sobie Jointa, bez skojarzeń, no może skojażenia są dobre, ale...to książka Janusza Paliwoda; a Angela qpiła tacie na "dzień ojca", który był wczoraj, ostatnie wiersze i piosenki Jacka Kaczmarskiego...no, oczywiście nie qpiła by tego bez mojej pomocy, a jak...teraz jem siobie caicho które wczoraj upiekła moja mamuśka....aaa, Asiu jak tam w budzie było ?? , nie wiesz ile było osóba na macie (i co w ogóle było ??)?? bo jak jechałyśmy baną (przez przypadek jechały z nami tesh Gosia, Bogusia, Ola i Debora, z którymi tesh "przypadkiem;p" jechałyśmy spowrotem, i które opowiedziały nam jak to mrówa i inne pakery <pack> wrzucili je do źródełka (seris były baardzo mokre, hehe)), to minęłyśmy Nike i Eweline, Daga tesh miała iść na baje...podobno poshła z Krzyśkiem...ale kto ich tam wie...i co, pączki były dobre ?? a juthro zakończenie....=D ( i impra u Pati, i pożegnanie z Kamińską:(

a to obrazek dla Angeli :)