Archiwum 05 lipca 2005


why we can't fly ?
05 lipca 2005, 20:09

heh, iQligentny texciq =P co, nie ??

byłam wczoraj na zebraniu w my sqll no i, oniemiało mnie....w sumie wiedziałam i byłam przygotowana na to że nikogo nie będe znała w klasie, ale spoko....a więc zacznę od początq:
był piękny, słoneczny dzień - poniedziałek...=P.... dryngłam se do Alika, żeby ze mną pojechała do Chorzowa na zebranie no i git's...weszłyśmy do szkółki i zobaczyłyśmy kilka znajomych twarzy, np. Łotka, Weronike Ulke, i jeszcze kilka osób których nazwisk nie znam i...Jugowca co mnie maxymalnie szokło, bo jak byłam z Asią w Śniadeckim, to był tam na liście uczniów którzy będą tam chodzili już do budy (tzn. na liście przydzielających do klas).... hmmm, no i sie tak zastanawiamy z Alą co on tam robił, no ale narazie ok..."profilowce" powchodziły do poszczególnych klas, Asik, ja mam tam, w tym budynku gdzie gotowali, na drugim piętrze w sali nr 46 ;) no i ja tak patrze a on też idzie do tej klasy, my (z Alą) w jeszcze większym szoku, bo w ogóle go nie było na liście jak patrzałam, ani na przyjętych ani na rezerwowych - później jakoś tak zwątpiłyśmy w to że to on jest i że poprostu mamy jakieś przedziwnaczone schizy ='P baka zaczęła czytać liste obecności (niestety nie poznałam jeszcze swojej wychowawczyni - co za szkoda =( ale szkoda że nazwiska nie były ułożone alfabetycznie, bo tak nie wiem który mam nr w dzienniq =( gdzieś tam mnie w środku przeczytała... miałam taki sters , że myślałam iż mnie kobita w ogóle nie przeczyta, tak więc nawet nie zwróciłam uwagi jakie kto ma nazwiska na jaką literę... nie przeczytała Pawła, więc pomyślałyśmy, że to chyba jednak nie jest on....babka sie spytała czy kogoś nie przeczytała....no i pado Jugowca ojciec że jego - my tam sie z Alą pulali w rogu jak nie wiem co, później baba powiedziała że nie ma go na liście i żeby poszli se to z dyrkiem obgadać....no jak wrócili to powiedzieli że tam sa na liście no i ich pani dopisała, ja banana na twarzy bo znam przynajmniej jedną osobe

(...)
05 lipca 2005, 12:23

Zbigniew Matyjaszczyk

Ona - płacząca

Nie płacz Wierzbo
lustra staw rozpierścienia łzy twe tęskne
i zanosi je na brzeg

Kaczy puch łabędzi piór
jakże pięknie
jakże pięknie

Pnącza rąk obejmą pień
zwinnie wokół się obrosną
przylgną ciałem cichych łąk
nie pozwolą nocą zasnąć
Zazielenią wierzbią chęć
w głębię wcisną się konaru
wbluszczą swą odmienną płeć
pozostaną aż do rana

W stawie świt obmywa twarz
pluszcze bluszczem wiatr ospale
nie ma Wierzba tęsknych łez
choć płaczącą zwą ją stale.

Ciągle, jeszcze, więcej

Tak piekielny jest ten żar osobliwie palących warg
aż się w ustach topi smak
lawą śliny wcieka w krtań
więzi krzyk zachłanny tak
wydostania się na świat.

Miłość -
ta roznieca gwiezdny szlak w pocałunku istny czar
barwi otchłań w karmin słów
rozgorzałych ognia tchem
spala już przygasłą treść
nowe życie wkłada w cierń.

Płomień -
daje wieczny ból aż się wżera w skórę ciał
ostrzem swych języków tnie
pieszczotliwie liże kark
zachłannością duszę żre
na źrenicy toczy blask.

Ciągle chce
jeszcze chce
więcej chce

dobrze tak...